poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 2

Nie słuchaj rad młodości, zostaw je na starość.

Pewnego gorącego lata w Phoenix***

Pewien domek na uboczu, w środku para nastolatków.  Każdy po wejściu domyśliłby się co się tu działo. Figurki poprzewracane na komodzie, ubrania niedbale porzucone na  podłodze. Rodzice nie będą zadowoleni, dom należał do matki brunetki, która obecnie leżała w objęciach bruneta. Jasne promienie słońca wpadły do sypialni zakłócając sen pary, jednak do wstania z łóżka tej pary przyczyniła się pewna blondynka. Przyjaciółka nie odbierała od wczoraj telefonu ani nie dawała znaku życia. Bałagan przywodził na myśl kradzież czy złodzieja.  Dziewczyna wzieła ciężko figurkę w dłoń i ruszyła na górę aby sprawdzić czy ktoś tan nie został. W impetem wpadła do sypialni przyjaciółki i upuściła figurkę. Para momentalnie zerwała się z łóżka i zaczęła ubierać.
-Co się tu dzieje.-spytała Bella poprawiajac halkę, którą na siebie włożyła.
-Ty się pytasz to Brajan. I to ja się z nim spotykam.-wrzasneła blondynka.
-Przecież ja byłam z nim na randce wczoraj i on na imię Tom.-zacisnęła ręce w pięści
-To ja miałam z nim randkę wczoraj o 7.
-Ja o 9. Chwila...-dziewczyny odwróciły się do chłopaka, , który zbierał swe ciuchy w pośpiechu.
-Jeśli grasz na dwa fronty- zagroziła blondynka
-Przerobie cie na miazgę-dodała druga
-Spokojnie dziewczyny to da się wyjaśnić.
-Wyjaśnić? Ja  ci dam wyjaśnić. - dziewczyny rzuciły się na niego a on wyskoczył przez okno.
-Wracaj tu ty szujo.
-Ani waż mi  się tu pokazywać.
Te i stek innych przekleństw padło z ust dziewczyn.  Kiedy chłopak był daleko wyjaśniły wszystko sobie i zabrały się za sprzątanie.  W wysprzątanym domu dziewczyna zaczęła płakać a druga zajadać ciasteczka.
-Ale na kanapie nic nie robiliście-odparła blondynka wpychając do buzi kolejne ciasteczko.
-O to sie nie matw, dawaj te ciastka Diana.-Bella wyrwała jej pudełko z rąk-ale kulawa sytuacja.
-Dobre te ciastka. Ale szczerze dla mnie po sprawie.  Ciastka są najlepsze na złamane serce.-wepchnęła kolejne ciasteczko do buzi-Ale  weźmiesz prysznic.
-Wiesz co-trąciła koleżankę w ramie. Zaczęły się sturchać i rzucać resztkami ciastek. Śmiały się i piszczały jak małe dzieci.
-Serio dziewczyny, serio. Nie macie pięciu lat, Rene tu będzie za godzinę a wy co? Bells nie obraź się ale prysznic dobrze ci zrobi. A my tu posprzątamy.-Aria zawsze lubiła wydawać rozkazy, w końcu była córką wojskowego, twardo stąpała po ziemi. Lea była raczej cichą osobą, ale i ogromnym wsparciem dla dziewczyn,  ale duchowym. Diana  była typem marzycielki, wiecznie z głową w chmurach. Pytanie jakim cudem one się przyjaźnią?

Forks jakiś czas przed ślubem******
-Obudź się Bella- wołał natarczywy głos.
-Spadaj Alice.
-Jaka Alice, mamy być zazdrosne.-dziewczyna zerwała kołdrę ze śpiącej.
-Co jest?-spytała Bella. Ujrzała swoje przyjaciółki z Phoenix,  przesrane ogółem



I nie ta da. Krótkie i chujowe ale następne będzie lepsze. Nie chciało mi się i to widać.  Nie miałam weny na ten rozdział. Nie będę się pogrążać.  To do nexta.