niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 4

Wszyscy podążamy po drodze ku autodestrukcji.

Edward POV
Minął tydzień, bardzo długi tydzień. Bella wyjechała bez słowa i do tej pory nie wróciła, Alice ciągle tłumaczyła jakieś wierszyki i powtarzała wróci. Zastanawiałem się czy nie uciekła dlatego, że nie chciała ślubu. Jak gdyby  nic trwały przygotowania do ślubu. Wszyscy w mieście wierzyli, że wyjechała z koleżankami, nie obyło się bez plotek.  Mogłem mieć nadzieję, że plotki okażą się kłamstwem.  Jeszcze ta wizja, Alice stwierdziła że to kolejna nie sprawdzona wizja. Im dłużej jej nie było myślałem,  że coś jej się stało.  Martwiłem się że nie ochranię jej, bałem się. Nie potrafiłem racjonalnie myśleć. Pozostali mnie unikali, nie wchodzi do mojego pokoju. Oczywiście próbowali ze mną rozmawiać. Zachowywałem się jak po rostaniu z Bellą. Czułem, że tracę ją. Do pokoju wszedł Jasper.
-Idziesz na polowanie?- spytał
-Nie- Warknąłem
-Przydało by ci się. Słuchaj, na dniach wróci. Nie chciała by widzieć cię w takim stanie.-Jasper podszedł do mnie.
-A cobyś zrobił gdyby to Alice zniknęła?- spytałem
-Czekałbym, wiem że nie zostawiła by mnie na długo. Bella cię kocha i nie odeszła by na zawsze.
-Alice to Alice, boje się że nie wróci cała. Wiesz jak przyciąga kłopoty.
-Nic jej nie będzie.
-Skąd wiesz, tyle już jej nie ma.
-Alice miała wizje.
- Kiedy i dlaczego się teraz dowiaduję.-doskoczyłem do niego
-Przed chwilą, powstrzymaj swój gniew.-cofnął  się o krok
-Wiadomo kiedy wróci?
-Niedługo według ustaleń Alice.
Zacisnąłem ręce w pięści. Wiedziałem że wróci, wreszcie mogłem odetchnąć.
-To idziemy na to polowanie.- ponowił swoje pytanie Jasper.
-Idziemy.
*********************
Zadowolony z siebie siedziałem na ziemi i czekałem na Jaspera. Byłem przepełniony krwią wypitych zwierząt. Nim się obejrzałem siedział koło mnie.
-Wracamy?
-Co najadłeś się?-odpowiedziałem
-Nie słyszałeś,  że nie odpowiedamy pytaniem na pytanie.- mruknął do mnie porozumiewawczo.
-Przykro mi majorze, ale mamy dwudziesty pierwszy wiek.-zaśmiałem się kiedy oberwałem kuksańca. Po krótkiej wymianie kuksańców zadzwonił telefon.
-Edward- w słuchawce usłyszałem głos Alice
-Czego chcesz-odparłem
-Wróciła. Jest u siebie.
Rozłączyłem sie i pobiegłem zostawiając Jaspera samemu sobie.

I o to rozdział. Krótki, ale następny będzie dłuższy. Poprostu nie chcę wszystkiego wrzucać do jednego rozdziału.  I tam blabla. Do nexta.